Neo Vampires

"Ludzie ze szkła. Dzieci łez. Potomkowie wojen, odziani w krwawy jedwab. (...) Tacy właśnie jesteśmy. I żyjemy tu od wieków... Wiecie o tym, Słoneczni? Okryci woalką maskarady przetrwaliśmy tysiące lat. Kolejne tysiąc przed nami. Zejdziesz z drogi, czy staniesz się częścią naszej krwawej układanki...?"


#106 2010-12-16 22:38:41

Ryu

Gość

Re: Lochy

Ryu odwrócił wzrok od śmiertelnika. Był to kolejny objaw buntu, gdyż w tym momencie poczuł się jak pies na uwięzi. Karmią ich jak sępy, jak dzicz któremu trzeba wrzucać jedzenie, które trzeba karmić by nie zdechło. Prychnął pod nosem nie ruszając się z miejsca. Nie miał zamiaru kosztować krwi tej śmiertelne istoty.

 

#107 2010-12-20 09:36:48

Közi

Gość

Re: Lochy

Upiorne z wyrazu rozbawienie zagościło w oczach złotookiego mężczyzny, gdy ujrzał przejaw młodzieńczej dumy Ryu. Miała zniknąć, przegoniona przez głód.
- Niesłusznie się obruszyłeś. Śmiertelnik niczemu nie jest winien.
Rzekł z rozsądkiem i ciężarem doświadczenia w głosie. Sam fakt, iż przebywali w więzieniu był upokarzający. Wszelkie, towarzyszące temu działania były jedynie przykrym ozdobnikiem. Było mu wszystko jedno, gdy zamierzał zasnąć. Przyciągnął mężczyznę, wzrokiem badając jego szyję. Nie została naruszona. Jedynie go pobito. Oczy krwiopijcy zalał szkarłat.

 

#108 2010-12-20 21:29:31

Ryu

Gość

Re: Lochy

Czarnowłosy zmarszczył brwi obserwując tą scenę. Podniósł się z wolna i pochwycił śmiertelnika w swoje objęcia odciągając go od postaci Krwiopijcy - Nie rób mu krzywdy. Posil się, lecz nie zabijaj. - Poradził unosząc nieznacznie swoje brwi. Podsunął szyję śmiertelnego pod usta Starszego. Widać było, że o czymś intensywnie myśli.

 

#109 2010-12-27 16:34:35

Közi

Gość

Re: Lochy

- Skąd u bestii taki altruizm? - rzekł zgryźliwie.
Jeśli Ryu pragnął sprawdzić, czy starszy potrafi się pohamować, miał kiepskie poczucie humoru. Közi potrafił, lecz nie widział celu w zatrzymywaniu życia śmiertelnego, i tak musiejącego zginąć. Spoglądając na Czarnookiego, wbił się w pulsującą szyję.

 

#110 2010-12-27 18:01:42

Ryu

Gość

Re: Lochy

Uśmiechnął się w duchu patrząc jak osusza śmiertelnego. Wciąż trzymał dłoń na pulsie kontrolując go, by Kozi go nie zabił. Nie odpowiedział na Jego pytanie, mając w myślach utkany plan. Protest. Bunt. Kiedy śmiertelnik bliski był śmierci, odciągnął go od Koziego i przegryzając swój śniady nadgarstek, dał mu się posilić. Pragnął stworzyć więc wampira. Być może z własnego egoizmu i zaborczości.

 

#111 2010-12-27 18:11:23

Közi

Gość

Re: Lochy

Widząc, co czyni Ryu po odebraniu mu pożywienia, uniósł jedynie brwi. Językiem zgarnął pozostałości krwi z wyraźnie wykrojonych przez naturę ust. Oparł się o ścianę, obserwując ciało mężczyzny, stopniowo targane dreszczem coraz mocniej. Dopiero po dłuższej chwili ozwał się w upiorny sposób mocnym, metafizycznym wręcz głosem:
- Nikogo to nie obchodzi. Możesz nawet zrobić całą armię. Póki nie zabija więźniów, pozostaje szarością.

 

#112 2010-12-27 18:15:17

Ryu

Gość

Re: Lochy

Zabija więźniów powiadasz... - Mruknął i odepchnął od siebie mężczyznę, który przyssał mu się do nadgarstka - Słuchaj, mój drogi... Tam jest dużo jedzenia. Tam za drzwiami. Musisz tylko wyjść na zewnątrz. - Zachęcał głaszcząc wpółprzytomnego mężczyznę po włosach - Czy byłaby szansa stąd uciec? Gdybyśmy skorzystali z chwili, gdy wrzucają nam pożywienie... Uciekłbyś ze mną?

 

#113 2010-12-27 18:31:43

Közi

Gość

Re: Lochy

Teatralnie przewrócił oczyma. Gnijąc w więzieniu nie spodziewał się, iż otrzyma w ramach towarzystwa mężczyznę o nastoletnim, niejednokrotnie nieznośnym usposobieniu.
- Gdybyśmy nawet uciekli, armia Władcy niebawem odnalazłaby nas i Ciebie rozerwała na strzępy, mnie zaś wtrąciła do więzienia na wielokrotność tego, co przesiedziałem dotychczas.
W jego głosie słychać było głębokie zwątpienie - ucieczką, życiem.

 

#114 2010-12-27 18:39:54

Ryu

Gość

Re: Lochy

Słuchaj no... - Zaczął lekko marszcząc brwi - Wolałbym umrzeć niż zostać tutaj dłużej. Nie interesuje mnie to ile będziesz tu tkwił. Chcę tylko byś mi pomógł. Nie. Nie pytaj o powód. Po prostu odnajdź w sobie skrę altruizmu. - Uśmiechnął się słabo podchodząc do drzwi. Sprawdził wszystkie zamki - Może nam się uda? A władca uzna, że skoro włożyliśmy w ucieczkę tyle trudu i ryzyka, należy nam się wolność. Jeśli nie ucieczka... Co mamy robić?

 

#115 2010-12-27 18:45:01

Közi

Gość

Re: Lochy

- O altruizm prosi skrajny egoista, pragnący używać życia. - rzekł z jadowitością, skrytą pod szklaną powłoką chłodu w głosie.
- Nie znasz Władcy. Jeśli miał w zamiarze Cię zabić, po ucieczce uczyni to, dodając uprzednio szereg tortur, o których Ci się nie śniło.
- Nie wiem, co Ty chcesz robić, lecz ja w spokoju uczynię swoje, zasnę, a gdy się zbudzę, będziesz tuż obok ze swym niedobitkiem, sam, lub gdzieś w ponadprzestrzeni, martwy.
Osunął się na ziemię, na plecy. Nie zamierzał użerać się z planami młodzieńca. Pragnął jedynie wyzwolenia oraz późniejszego życia w kojącej samotności. Złożył ręce na torsie, wyciszając się.

 

#116 2010-12-27 18:49:48

Ryu

Gość

Re: Lochy

Hej...! - Krzyknął i złapał go za ramiona lekko nim potrząsając. Więzienie wyzwalało w Ryu szaleństwo. Był bliski postradania zmysłów, co objawiało się jego zachowaniem. Ostatecznie upadł na ziemię i patrząc w sufit próbował pozbierać myśli - Gdyby chciał mnie zabić, już dawno by to zrobił. Miał szansę... Zresztą nie jedną. - Powiedział teraz jakby do siebie mętnym wzrokiem wpatrując się w drzwi.

 

#117 2010-12-27 18:54:52

Közi

Gość

Re: Lochy

Ukazał kły w agresywnym syknięciu nie chcąc, by go poruszano. Szczęściem, jeszcze nie zasnął. Budzony, zyskiwał w oczach szał, w mięśniach nieciekawą magię destrukcji, a w ustach ryk obłędu.
- Może pragnie, byś wcześniej nauczył się czegoś. Nasz kochany Monarcha uwielbia życiowe mądrości. - rzekł szorstko, ironicznie. Należał do osób, które - choć niższe, tudzież jedynie bliskie Władcy w mądrości uważały, że niepotrzebnym jest słowo, gdy trzeba działać.
- Zaśnij wreszcie.

 

#118 2010-12-27 19:00:25

Ryu

Gość

Re: Lochy

Już się nauczyłem... - Powiedział oschle i markotnie marszcząc nieznacznie brwi - By nigdy więcej nie dać się uwięzić. - Spojrzał na umierającego młodzieńca i zwlekł się z posadzki siadając w ciemnym koncie po drugiej stronie celi, daleko od nich obu. Oparł się o ścianę próbując usnąć. Udało mu się to dopiero po trzech godzinach.

 

#119 2010-12-27 19:07:03

Közi

Gość

Re: Lochy

Nie zwracał najmniejszej uwagi na wynaturzony twór, wijący się w agonii. Gdy Ryu zasnął, jego towarzysz pogrążony był już w głębokim stanie, pozbawionym snów, sztywny niczym nieboszczyk, zimniejszy od lodu. Było mu wszystko jedno, co stanie się z nim samym - wiedział bowiem, iż istnieje jedna tylko nadzieja na śmierć, ukryta pod przydomkiem Potomek Róży.

 

#120 2010-12-27 19:11:40

Ryu

Gość

Re: Lochy

Sam już nie wiedział ile czasu spędził w królewskim lochu. Dni zlewały mu się z nocami, godziny z minutami... Wszystko stawało się pozbawionym sensu. Jeśli Jego Utracona Miłość chciał czegokolwiek nauczyć Ryu z pewnością tego dokonał. Młodzieniec budził się co jakiś czas budzony przeraźliwym jękiem młodzieńca na którego nie zwrócił najmniejszej uwagi, podobnie jak Kozi. Był wciąż ciepły i miękki jakby śpiący człowiek czekający na cud. Śniący o wolności.

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sherwood-dungeon-paladyni.pun.pl www.blazers.pun.pl www.queen-kajol.pun.pl www.przemocdomowa.pun.pl www.undiczat.pun.pl