Neo Vampires

"Ludzie ze szkła. Dzieci łez. Potomkowie wojen, odziani w krwawy jedwab. (...) Tacy właśnie jesteśmy. I żyjemy tu od wieków... Wiecie o tym, Słoneczni? Okryci woalką maskarady przetrwaliśmy tysiące lat. Kolejne tysiąc przed nami. Zejdziesz z drogi, czy staniesz się częścią naszej krwawej układanki...?"


#1 2011-01-23 22:23:14

Natsuki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-12
Posty: 21
Punktów :   

Ruiny Kościoła

http://www.guma.powernet.pl/galerie/Mostkolor/Ruiny%20kosciola%20w%20Mieruniszkach.JPG

Kościół umieszczony na wzgórzu nazywany był nawiedzonym. Wierzono, iż to miejsce nawiedzają  dusze Mnichów, którzy zginęli w pożarze wieki temu. Mimo XXI wieku wierzenia te były ciągle obecne wśród ludności Kanagawy, dlatego mało kto odważył się zapuszczać w tą okolice.


Cmentarz za Kościołem


http://x.garnek.pl/ga5406/47675dad5aa879a3958253a3/gryzyna_ruiny_kosciola_sw.jpg
Tutaj pochowani są zmarli mnisi

Ostatnio edytowany przez Natsuki (2011-01-23 22:28:24)


Miłości moja, uleć z wiatrem. Szczęście moje, spłyń z deszczem. Poznawszy prawdę...poznałem Śmierć. Jam jest śmiercią.
http://th04.deviantart.net/fs70/300W/i/2010/118/5/9/OZ___Natsuki_by_wiolet_delusion.jpg

Offline

 

#2 2011-01-23 22:31:21

Hiroki Fujimoto

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-13
Posty: 20
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Mężczyzna w bieli, poszarzały anioł, zbłąkany starzec w ciele chłopca, otwarty na świat cień, naiwność w pochmurnym błękicie głębokich oczu zdumionego narkomana - obecność ta zagościła w intrygującym miejscu. Pośród półcienia przysiadł na parapecie jednego z okien na bardziej nawiedzony, aniżeli korytarze, świat. Jedno kolano ugiął, składając na nim łokieć lewej ręki. Drugie wyprostował. Głowa, wyprostowana, podobna była do głowy anioła cmentarnego posągu. Milczał tak głęboko, jak tylko mogły milczeć.. cmentarne anioły.


Ty masz gorzki obowiązek mnie przyjąć. Masz słodkie prawo mnie odtrącić.
Bać się musisz i pożerać mnie strachem. Bawić się musisz i wić się, wić się! W konwulsjach...
Twoja na zawsze -
Agonia.

Offline

 

#3 2011-01-23 22:40:16

Natsuki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-12
Posty: 21
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Natsuki blaskiem ciemnych oczu zlustrował mężczyznę o blond włosach. Nie spodziewał się nikogo w tym miejscu, bowiem było "nawiedzone". W rzeczywistości, on był przyczyną nawiedzenia, bowiem bywał tutaj, śpiewał, chodził. Spalony Kościół wówczas wydawał charakterystyczne odgłosy-trzaski, chrzęsty. Spalona podłoga była wszak idealnym miejscem do spacerów, takiej istoty jaką był Shi. Mężczyzna, zwany śmiercią miał na sobie koszulę z żabotem i spodnie galowe.Wszystko w kolorze czarnym. Jakże mocno kontrastował z białym, cmentarnym Aniołem siedzącym na oknie. Powoli się przybliżył,układając jedną rękę na ścianie,przy głowie Hirokiego. Lekko się uśmiechnął,lecz za tym uśmiechem nie kryło się ciepło, a jedynie cynizm i ironia.
Taka laleczka w takim miejscu...No, no... Ciekawe...-pomyślał, nie zdradzając jednak ani jednej myśli, mimiką swojej twarzy. Był jak głaz.


Miłości moja, uleć z wiatrem. Szczęście moje, spłyń z deszczem. Poznawszy prawdę...poznałem Śmierć. Jam jest śmiercią.
http://th04.deviantart.net/fs70/300W/i/2010/118/5/9/OZ___Natsuki_by_wiolet_delusion.jpg

Offline

 

#4 2011-01-23 22:48:46

Kanzaki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-18
Posty: 18
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Złotowłosy mężczyzna, rozświetlający swą jasnością panujące mroki, wiedziony duszą artysty, którym przecież był, zawędrował w idealne miejsce, godne przeniesienia na płótno. Miejsce to było intrygujące, chowało w sobie pewnego rodzaju grozę, niepewność. Mury bowiem zdradzały swą historię biegnącą wzdłuż popękanych ścian i ukruszonych fragmentów.
- Nawet Ty nie trwasz wiecznie, kochanie... Natura Cię zabija... - Pomyślał, niosąc w pięknie zdobionej walizce sztalugę wraz z podobraziem. Już z bliższej odległości wyczuł, a nawet dostrzegł sylwetki dwójki istot, które z pewnością nie były istotami ludzkimi. Jego bezszelestnie stawiane, lekkie kroki pozostawiające wrażenie spowolnionego filmu ustały. Sam mężczyzna spoczął na kamieniu, przyglądając się dwójce Krwiopijców z ukosa, jak gdyby obserwował teatralną sztukę. Założył nogę na nogę, by na kolanie oprzeć łokieć. Na dłoni podparł brodę, kiedy na jego twarz wkradło się zainteresowanie i refleksja nad spotkaną parą..

Offline

 

#5 2011-01-23 22:56:56

Hiroki Fujimoto

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-13
Posty: 20
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Agonalna cisza przeszła w bezgłośne zaskoczenie Śmiercią, której to rozpustny uścisk bał się otworzyć wprost właściwym słowem powitania. Uścisk słowa bez gestu... Słowo o geście..
- Słowo o geście.
Dygresja, z pewnością niezrozumiała dla mężczyzny o ciemnych oczach, trąciła w stronę jego myślowego epitetu, dotykającego Agonii. Ktoś, kto spozierał jedynie przez pryzmat fizyczności, kpiąc z niewinnego wyrazu, nie poznawszy przy tym jego siły, zdał się jej jeno cieniem przebieżnym, cieniem ragnącym zdominować harmonijną przestrzeń, zniszczyć ją dla przyjemności chwili. Szarobłękitne oczy spoglądały w dal z dystansem, gdy ich właściciel drgnął na znak powitania. Niebawem uczuł obecność wrażliwą, anielską, artystyczną bowiem, głęboką, zarozumiałą w sobie, ale i niebywale otwartą na serca innych. Zwinnym ruchem przekręcił biodra na parapecie tak, iż usiadł bokiem do Natsukiego, do Kanzaki'ego zaś przodem. Zmierzył wzrokiem Złotowłosego, uchylając powiek niczym budzący się niewolnik - niespokojny, stwardniały jednak, mający w sobie wypracowaną siłę. Ukrycie, po cichu... będący panem. Czego panem? Wiedział jedynie on sam.


Ty masz gorzki obowiązek mnie przyjąć. Masz słodkie prawo mnie odtrącić.
Bać się musisz i pożerać mnie strachem. Bawić się musisz i wić się, wić się! W konwulsjach...
Twoja na zawsze -
Agonia.

Offline

 

#6 2011-01-23 23:06:31

Natsuki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-12
Posty: 21
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Blada twarz mężczyzny, jak i sposób jego zachowanie wzbudzał złudne wrażenia w osobnikach wielu ras. Nikt nie rozumiał jego sensu istnienia. Wewnątrz swej duszy, krył morderstwo ostatniego z rodu Tokugawa. Krył wiele innych morderstw, to na zlecenie, to dla własnej przyjemności. Wszak Natsuki odczuwał przyjemność nie tylko psychiczną, ale i fizyczną podczas pozbawiania życia. Shi przyzwyczaił się do braku zrozumienia, dlatego też Hiroki nie stanowił jakiegoś wyjątku. Postrzeganie mężczyzny jako rozpustnego,bezczelnego,nie wartego uwagi sadysty, ciągnęło się od wieków za nim. Bawiło go to, bowiem niejednokrotnie okazywał siebie prawdziwego, wówczas odbierany zostawał jako doskonały aktor, udający wrażliwość duszy, jak i udający, iż potrafi być godnym, zaufanym towarzyszem. Wzrok Natsukiego przeniósł się z Hirokiego na Kanzakiego. Złote włosy, były nie lada piękne w obecnej poświacie. Utkwił w nim wzrok, lekkim skinieniem głowy go witając.


Miłości moja, uleć z wiatrem. Szczęście moje, spłyń z deszczem. Poznawszy prawdę...poznałem Śmierć. Jam jest śmiercią.
http://th04.deviantart.net/fs70/300W/i/2010/118/5/9/OZ___Natsuki_by_wiolet_delusion.jpg

Offline

 

#7 2011-01-23 23:14:02

Kanzaki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-18
Posty: 18
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Kiedy spojrzenie "Kamiennego Anioła" odwróciło się w jego kierunku, dotąd prosta kreska ust niespodziewanie drgnęła lekko ku górze w nieznacznym uśmiechu zadowolenia. Wstał z kamienia przesadzonym, teatralnym ruchem, pozostawiając obok swoją walizkę. Widząc spojrzenia obu jegomości, powolnymi krokami zbliżając się w ich kierunku klaskał powolnymi ruchami w dłonie, jak gdyby ukazując swe uznanie po sztuce. - Anioł i Upadły, obaj na żałobnym gruncie... - Skwitował entuzjastycznie, choć niebywale szorstko. Po krótkiej chwili uśmiech spełzł z jego ust i ustąpił miejsca głębokiemu, równie teatralnemu co gesty ukłonowi. Kanzaki mógł sprawiać wrażenie chodzącego teatru z nutą niepewności i niebezpieczeństwa w swym zachowaniu. Najwidoczniej lubił być w centrum uwagi świata. Lubił, gdy się nim zachwycano. - Zechciałbym podciąć skrzydła obu aniołom i uwięzić na zawsze na swym płótnie.

Offline

 

#8 2011-01-23 23:22:38

Hiroki Fujimoto

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-13
Posty: 20
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Nie odwoływał się w krótkiej uwadze do całokształtu istoty, raczącej rzucać w jego kierunku butne kroki. Odwoływał się do myśli, które stawiały go w przeciągu jednej chwili na poziomie laleczki - któż więc kogóż oceniał pochopnie, pozornie... nieprzemyślanie? Hiroki nie miał w zamiarze udowadniać, iż jego umysł błądzi na poziomie nieco ambitniejszych refleksji. Nie jemu było podsumowywać kogoś, kogo oczy były intrygujące tak, iż nie patrzył na nie w obawie, iż go zainteresują, sprowokują do zwyczajnej rozmowy. Zwyczajna rozmowa zaś była tym, czego Jasnooki nie był w stanie przyjąć. Równała się bowiem zderzeniu z drugą osobą, z mową ciała, duszy, mową pozoru, kłamstwami, czy też... prawdą, mogącą coś zmienić. Zwłaszcza tą, mogącą zmienić jego samotność.
Widząc Anioła Ironii, ocierającego się o uwodzicielski wyraz Schizofrenii, wzrok wbił w sufit, jak gdyby błagał, by ta sytuacja stała się snem. Pragnął rozpostrzec jasne skrzydła, oślepić nimi i zniknąć. Począł sercem dusić się, gdy wokół niego w takim miejscu namnożyło się korelacji zewnętrzno-wewnętrznych. Zimny uśmiech wymalował się na krawędziach pobladłych warg, po chwili znikając. Salowe mięśnie ramion napięły się, jak gdyby oczekiwał rzeczywistego, nie umysłowego ataku.


Ty masz gorzki obowiązek mnie przyjąć. Masz słodkie prawo mnie odtrącić.
Bać się musisz i pożerać mnie strachem. Bawić się musisz i wić się, wić się! W konwulsjach...
Twoja na zawsze -
Agonia.

Offline

 

#9 2011-01-23 23:30:34

Natsuki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-12
Posty: 21
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Natsuki zdawał sobie sprawę, iż jego ocena była pochopna. Poprawił koszulę, po czym wyskoczył przez okno zbliżając się do Kanzakiego. Podał mu dłoń
-Natsuki. Miło mi Ciebie poznać, Teatralny Aniele
Uśmiechnął się, siląc na uprzejmość, której to często mu brakowało, a wówczas odstraszał od siebie wszelkie istoty. Młody wiek nie był wyznacznikiem jego siły, czy zachowania emocjonalnego. Po chwili zerknął na Białego Anioła, wprost w jego oczy, przelotnie. Iskra w jego własnych miała zostać zapamiętaną. Wrócił spojrzeniem na Kanzakiego.
-Dusza Artysty, jak widzę. Utrwalić na płótnie, oznacza zachować portret,a to nierozważne w tych czasach, by ufać nieznajomym i pozwalać im zachować swój obraz.

Ostatnio edytowany przez Natsuki (2011-01-23 23:37:05)


Miłości moja, uleć z wiatrem. Szczęście moje, spłyń z deszczem. Poznawszy prawdę...poznałem Śmierć. Jam jest śmiercią.
http://th04.deviantart.net/fs70/300W/i/2010/118/5/9/OZ___Natsuki_by_wiolet_delusion.jpg

Offline

 

#10 2011-01-23 23:41:45

Kanzaki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-18
Posty: 18
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Postać złotowłosego zatrzymała się w bezpiecznej odległości od obu mężczyzn, krzyżując ręce na swej piersi. Zawiesił wzrok na postaci "Kamiennego Anioła", zaraz przenosząc go na Drugiego - kiedy ten wyskoczył przez okno. - Nie zwykłem podawać ręki, Upadły - W tym momencie ponownie się ukłonił, zaraz także przenosząc wzrok na jasnowłosego, jakby gest tyczył się do ich obu - ... Mnie również miło jest Was poznać, moi Panowie. - Słuchając słów czarnowłosego, zapatrzył się na postać siedzącą na murze okna. Jakże osobliwy i piękny widok! Wyobraził sobie zamyślenie jasnowłosego, takie jak w tej chwili, niedostępność i boskość, a u Jego stóp, pod oknem klęczącego Upadłego, spowitego cierniami, jakby wznoszącego swe okrzyki do nieba. Przerwał swe zmyślenie, zwracając wzrok w stronę Śmierci -
Na co dzień wielu zapamiętuje Twoją twarz. Możesz być pewien, że i w tym momencie zostałeś zapamiętany. Anioł także... Zejdźże do nas, białowłosy. Niech no ci się przyjrzę.

Offline

 

#11 2011-01-23 23:50:14

Hiroki Fujimoto

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-13
Posty: 20
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Opuścił z wolna spojrzenie w momencie, gdy usłyszał, jak powietrze kurczy się pod naporem ciała nie znanego mu mężczyzny - nie całkiem jednak, a do połowy, pod dziwnym kątem. Ujrzał iskrę w oku, prowokującą do poznania. Była w niej czysta energia. Coś, czego pragnęłoby się zagarnąć otwartą dłonią. Wszelkie przemyślenia na temat Natsuki'ego wiązał w swym umyśle na kształt paczuszek, z maniakalną dokładnością ułożonych wedle pewnej skomplikowanej matrycy. Niczym policzek, ofiarowany przez delikatne palce kobiecego reżysera odczuł ciężar jego wzroku. Rozmowa, dochodząca do niego dźwięcznymi falami z zewsząd, zdawała się go nie dotyczyć nawet wówczas, gdy zwraano się do niego bezpośrednio. Słysząc zaproszenie, strzelił spojrzeniem na bok w jawnej ignorancji dla cudzych oczu. Dla siebie samego jednak w teatralnym wyrazie dystansu, jak gdyby mówił: "nie mną Wasza rola się przejmować". Jego sylwetka jednak uniosła się, zdając się pociągnięta wiatrem, tchem zmarłych. Ożywiony posąg anioła, pozbawionego skrzydeł, odwrócił się bokiem. Prezentował się z oddali, wypełniając życzenie bez protestów, na swój sposób jednak.

Ostatnio edytowany przez Hiroki Fujimoto (2011-01-23 23:56:54)


Ty masz gorzki obowiązek mnie przyjąć. Masz słodkie prawo mnie odtrącić.
Bać się musisz i pożerać mnie strachem. Bawić się musisz i wić się, wić się! W konwulsjach...
Twoja na zawsze -
Agonia.

Offline

 

#12 2011-01-24 19:15:03

Natsuki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-12
Posty: 21
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

-Niepodanie ręki jest wynikiem braku wychowania. Ewentualnie zbytecznej roztropności, która zdaje się stawać prowokującą ignorancją, tym samym bardziej niebezpieczną niźli samo podanie ręki.
Milczenie wkradło się w duszę Śmierci. To miały być ostatnie słowa jakie wypowiedział.Obecność mężczyzn była męcząca, dla osoby Natsukiego. Skierował się w milczeniu w stronę cmentarza. Kucnął przy jednym z grobów, czytając znane sobie imię i nazwisko-Koryu Tomura. Jedyny krewny owego mnicha, żył jeszcze do wczoraj, jednakże padł martwy z ręki śmierci. Miał długi wobec Yakuzy. Uśmiechnął się nikle, sam do siebie. Jakże zabawnie było stać nad wujem chłopaka, który zaledwie naście godzin temu wyzionął ducha, wzywając na pomoc Koryu. Przejechał dłonią po nagrobku, po czym wolnym ruchem się podniósł. Otrzepał zakurzony krzyż dłonią, zaś w jego oczach błysnęło szaleństwo. Jakże rozkoszował się zapachem śmierci i bólu jaki jej towarzyszył.


Miłości moja, uleć z wiatrem. Szczęście moje, spłyń z deszczem. Poznawszy prawdę...poznałem Śmierć. Jam jest śmiercią.
http://th04.deviantart.net/fs70/300W/i/2010/118/5/9/OZ___Natsuki_by_wiolet_delusion.jpg

Offline

 

#13 2011-01-24 19:25:22

Kanzaki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-18
Posty: 18
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Nie podanie ręki nie jest wynikiem braku wychowania, a wychowania w inny sposób, Upadły... - Skomentował choć na jego twarzy pojawiło się urażenie i obraza. Szybko jednak ustąpiła ona miejsca zamyśleniu i artystycznemu szaleństwu. Odprowadził wzrokiem czarnowłosego, unosząc wzrok ku niebu, obserwując postać mężczyzny przypominającego anioła. Jakże niedostępną był istotą... - Marmurowy aniele, czy gotów byłbyś wzbić się w powietrze, jeśli zwrócono by Ci skrzydła...? - Zapytał bardziej sam siebie.

Offline

 

#14 2011-01-24 19:43:33

Hiroki Fujimoto

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-13
Posty: 20
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Przysłuchiwał się szorstkiej wymianie zdań, nie pozbawionej ekspresji, zmieszanej z fascynacją. Wiedział, iż Czarnowłosy nie jest kimś, kto obojętnie przejdzie obok intrygującej na jakikolwiek sposób sylwetki. Nie był tak obojętnym, jak Hiroki. Hiroki zaś, uważny w inny sposób, przyswajał to samo co rzeczona "Śmierć". Stalowe oczy przeciągnęły leniwym spojrzeniem po dachu budynku, który to widział z niskiej perspektywy. Słysząc słowa Kanzaki'ego, opadł na jednym z dalszych parapetów, jak gdyby nagle zabrakło mu tchu. Nie miał skrzydeł, a co za tym idzie, nie mógł latać. Był jak ważka, zgrabny w powietrzu, choć lotki nie były widoczne dla niewprawnych oczu.
- Tęczowa.
Rozległ się jego głos, który dotarł zapewne do każdego z 'towarzyszących' mu krwiopijców. Rzucił głazem w stronę mężczyzny o ciemnych włosach, by po chwili posłać niepewny, zdystansowany uśmiech Artyście. Czyżby prowokował do tego, by stanęli wszyscy we wspólnej rozmowie? Czy chciał walczyć z własnymi lękami? Jakżeby inaczej...


Ty masz gorzki obowiązek mnie przyjąć. Masz słodkie prawo mnie odtrącić.
Bać się musisz i pożerać mnie strachem. Bawić się musisz i wić się, wić się! W konwulsjach...
Twoja na zawsze -
Agonia.

Offline

 

#15 2011-01-24 19:49:47

Natsuki

Użytkownik

Zarejestrowany: 2011-01-12
Posty: 21
Punktów :   

Re: Ruiny Kościoła

Uniknął ciosu głazem. Już po chwili znalazł się przy Hirokim i za szyję przygwoździł go do ściany.Wyraz oczy zdawał się pytać:Co próbujesz mi udowodnić?W jego duszy nie było ni krzty litości. Marmurowy Anioł zdawał się być nierozważnym, skoro śmiał w ten sposób zabiec o uwagę Śmierci. Po paru sekundach rzucił nim o przeciwległą ścianę. Otrzepał ręce i wrócił-już pełen spokoju do oglądanego wcześniej krzyża.
Zaczął wiać silny wiatr. Zwiastował, zapowiadaną wcześniej przez powietrze i chmury,burzę.
Natsuki westchnął cicho, po czym odwrócił się w ich stronę, lustrując wzrokiem to Marmurowego Anioła, to Teatralnego Anioła. Wyczekiwał, co jeszcze ciekawego powiedzą bądź uczynią, te jakże dziwne wampiry.


Miłości moja, uleć z wiatrem. Szczęście moje, spłyń z deszczem. Poznawszy prawdę...poznałem Śmierć. Jam jest śmiercią.
http://th04.deviantart.net/fs70/300W/i/2010/118/5/9/OZ___Natsuki_by_wiolet_delusion.jpg

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.ratmedpam.pun.pl www.blazers.pun.pl www.undiczat.pun.pl www.sherwood-dungeon-paladyni.pun.pl www.queen-kajol.pun.pl