Takashima - 2011-01-24 20:08:11

http://www.skierniewice.com.pl/Portals/0/Galeria/Skierniewice/Wyremontowany%20Rynek/Fontanna%20w%20Rynku%2027.JPG
http://www.skierniewice.com.pl/Portals/0/Galeria/Skierniewice/Wyremontowany%20Rynek/Fontanna%20w%20Rynku%2034.JPG

Lubił spokój, który otaczał te miejsce wraz z nadejściem wieczoru. W oddali nadal dosłyszalny był miejski gwar, jednakże stanowił subtelne urozmaicenie spaceru, a sam w sobie nie przeszkadzał swym istnieniem. Po prostu był, nic specjalnego, prawda? Gdy mrok otulał wieczorne postaci, fontanna prezentowała się niebywale atrakcyjnie. Podświetlona woda, wzbijana w górę cichła dopiero o godzinie, w której rozpoczynała się cisza nocna. Do tego czasu Uruha mógł spokojnie siedzieć na jednej z wielu drewnianych ław i w cichym zastanowieniu podziwiać piękno żywiołu.
Westchnął cicho, zgrabnym gestem odrzucając swe loki na jedno z ramion, uśmiechając się subtelnie. Szedł mróz, czuł go jednakże ten nie przeszkadzał mu - wiedział, że jest, a jednocześnie nie mógł w pełni rozkoszować się jego mocą. Ciche westchnienie rozczarowania umknęło spomiędzy pełnych warg, gdy szum wody ustał, a on zmuszony został do tępego wpatrywania się w przestrzeń.

Miyazaki - 2011-01-25 19:14:04

Powracał z teatru - zwykł umykać od gwaru zainteresowanych nim ludzi i paparazzi, nie przepadał za rozgłosem od długich lat. To, że pojawił się od czasu do czasu w jakimś brukowcu, bądź bardziej w ekskluzywnym piśmie nie wzbudzało w nim poczucia dumy czy wyższości, ale też nie pozostawiało niesmaku.
Spacerował wzdłuż chodniczków rynku, spokój rodzący się dookoła wprowadzał go w stan głębokiego zamyślenia, czujność zachowywał na tyle, aby wyminąć zgrabnie sporadycznie napotkaną osobę. Delikatny mroźny wietrzyk przypominał o trwającej zimie, nie przeszkadzało mu to wcale.
Spacerując tak mógł przywołać na siebie porównanie do porcelanowej lalki wykonanej z idealną precyzją. Czerwony długi płaszcz sunął się wraz z równie długą pod nim suknią po jasnych chodnikowych płytach. Zamyślone spojrzenie spoczęło na oddalonej fontannie, urokliwy widok. Kiedy podszedł wystarczająco blisko kaskady wody chowały się właśnie pod powierzchnią płyt. Zerknął kątem oka na siedzącego tu dłuższy czas mężczyznę, nie przemówił do niego jednak.

Takashima - 2011-01-25 20:24:37

Takashima zamknięty w swej wampirzej postaci, podobnie jak Miyazaki przypominał piękną, porcelanową lalkę. Pełne rysy twarzy ozdobione skamieniałym jej wyrazem i niemalże całkowity brak oddechu, nadawały mu tego niebywałego uroku. Nie pozostawał jednak zamkniętym tak, jak większość wampirów. Wielu pojmowała swój żywot jako największą formę kary, jaką można było im wymierzyć. Uruha rozumiał ich, jednakże samemu dostrzegał w tym dar, który winien odpowiednio spożytkować, by nie nabrał goryczy. Może z czasem zmieni swe podejście - dziś był wolnym, wyzwolonym i walecznym wampirem nastawionym pozytywnie do swego życia.
Dostrzegłszy delikatną postać, zerknął na nią z uwagą, ale i taktem. Wyglądał magicznie w mroku, który dodawał ciemnowłosemu swoistego uroku. Stojący po drugiej stronie fontanny przypominał doprawdy istotę w pełni umarłą, stworzoną z kamienia.
Ostrożnym gestem wskazał miejsce obok siebie, niemo zapraszając do konwersacji bądź wzajemnego milczenia w obserwowaniu piękna mroku.

Miyazaki - 2011-01-25 20:45:03

Zmniejszył odległość między nimi znacznie, skory był dotrzymać towarzystwa, jak i samemu z tego przywileju skorzystać zważywszy na jedno szczególne podobieństwo. Zatrzymał się stając na przeciw niemu - istocie równie budzącej zainteresowanie. Całkiem możliwym, iż Miyazaki znał mężczyznę, oczywiście nie oficjalnie. Z widzenia - już prędzej.
W swoim wampiryzmie nie dostrzegał niczego co mogłoby budzić poczucie największej kary, darem tego także jednak nie zwał. Było to przedłużenie jego bytu, mniej żywego, lecz jednak. Wiele przez te lata istnienia mógł zaobserwować, do wielu rzeczy zdołał przywyknąć, innych starał unikać. Stąd długowieczna egzystencja nie należała do kary czy daru.
Omiótł spojrzeniem Takashime, bardziej w celach spamiętania każdego detalu jego osoby, niż wyszukania czegoś, co mógłby mu wygarnąć, bądź uznać za powód do rozmowy. Samych rozmów nie zwykł sam zaczynać, a i mówił gdy uznawał to za konieczność.

Takashima - 2011-01-25 21:17:24

Obserwował go uważnie, ale z delikatną powściągliwością w okazywaniu tego. Mężczyzna mógł nie życzyć sobie jakiegokolwiek bardziej ciekawego spojrzenia, dlatego też był ostrożny. Ponad to, niebywale oddany swym wzorcom zachowań, nie mógł sobie pozwolić na jakąkolwiek formę urażenia eterycznej istoty.
Wielu pragnie śmierci, gdy dostali wieczność. Niewielu szanuje możliwość głębszego poznania, zrozumienia. Oni zyskali na poznawanie siebie jak i otaczającego, nieustannie zmieniającego się świata, parę dodatkowych godzin... Żaden z nich nie znał swego końca, wielu sądziło, że jest nierealnym. Może tak właśnie było? Z goryczy na tę myśl zatracali się w swym ciągłym pragnieniu odejścia, gdy Uruha był w stanie pogodzić się samym z sobą i swym sposobem życia. Szedł według nauki swej matki, nieustannie wierny jej normom.
- Widuję cię w teatrze... - stwierdził cicho, niemalże ostrożnie, jednakże jego głos rozniósł się przyjemnym dreszczem, przypominającym tysiące uderzających o marmur diamentów. - Podziwiam twą grę, doprawdy - dodał po chwili.
Nie dla samego pochlebstwa czy jakiejkolwiek innej formy zwrócenia na siebie uwagi, a dla uznania - szczerze i bez zawahania.

Miyazaki - 2011-01-25 21:38:01

Nie uważał to za pochlebstwo, nie był też ani przesadnie dumny ani skromny, pośrodku gdzieś za to. Spojrzenie szarozielonych oczu zetknęło się ze spojrzeniem Takashimy. Zasiadł na ławce, ruch każdy mógł przywołać ruchy damy aniżeli mężczyzny jakim był przecież. Nawyk z przed lat, wychowanie jakie otrzymał, oraz aktorskie spamiętane ruchy - wszystko łączyło się w całość a przy tym niemałą skromność gestów jakie towarzyszyły Miyazaki'emu.
-Widujemy się zatem wzajemnie. -głos jego rozwiewał wszelkie wątpliwości co do posiadanej płci, był wyraźnie męski, aczkolwiek same słowa wypowiadane były dość cicho, Machi nie należał do głośnych osób, także jeśli chodziło o intensywność mówienia.
Mógł dodać, iż gdzieś jeszcze go widział, lecz czy miało to większe znaczenie? Teraz było czymś innym, niż co było wcześniej, jednak Miyazaki o przeszłości nigdy nie był w stanie zapomnieć. Mimo wszystko.
-Lubisz kwiaty? - zmienił temat, nie było to nietaktem, może raczej wstąpieniem w głębszą rozmowę. Pytania rodziły odpowiedzi, a te często pociągały w dalszą rozmowę na którą teraz oboje zdawali się liczyć.

Takashima - 2011-01-25 21:49:23

Osoba, która na komplement reaguje zaprzeczeniem bądź rumieńcem, wbrew pozorom prosi o więcej. Zachowanie aktora było jednak przyjemne w obserwacji. Stojąc po między, nie opowiadał się po żadnej ze stron, a tym samym przyciągał poniektóre osobniki, więcej wymagające od swego towarzysza.
Uruha miał słabość do androgenicznych istot. Nie polegało to na popędzie seksualnym, absolutnie. Raczej na cichej fascynacji, w której potrafił zatracić się poprzez wspomnienie twarzy o delikatnych rysach czy gestów pełnych kobiecej gracji. Widział w tego typu istotach połączenie najwspanialszych cech, których doszukiwał się zarówno u kobiet jak i mężczyzn - osoby androgeniczne były cudowną syntezą.
Odpowiedź artysty przywitał subtelnym, nieco bardziej męskim uśmiechem. Przechylił nieco głowę w bok, przez co niesforne loki znów przysłoniły aksamitne policzki porcelanowej lalki.
- Uwielbiam... Zwłaszcza róże i lilie - odparł, mrużąc oczy. Przez wzgląd na specyficzny zawód stykał się ze swą platoniczną miłością niemalże codziennie, a każdy jeden kwiat wywoływał wewnętrzny uśmiech.
- Jestem florystą w pobliskiej kwiaciarni - dodał po chwili w ramach delikatnego sprostowania.

Miyazaki - 2011-01-25 22:18:26

Delikatny uśmiech wstąpił na jego usta, uwielbiał kwiaty, stąd też spłynęło pytanie co od nich, lecz było coś jeszcze co zrodziło pytanie owe.
-Zapach kwiatów także teraz tobie towarzyszy. - rzekł po jego słowach, wyczuwał doskonale każdy z osobna kwiat jakim przesiąknąć zdołał Uruha. Woń róż ukochał sobie, nie tylko samą woń z resztą.
Odwiedzenie mężczyzny w kwiaciarni będzie czymś co w przyszłości z pewnością dokona.
-Do róż uwielbienie sam czuje. -ponownie się uśmiechnął. -Więcej kwiatów także by się zaraz po nich znalazło.
Przymknął na moment oczy, w tej chwili woda w fontannie znów wytrysła aby móc jeszcze przez czas pewien zachwycać nielicznych wielbicieli nocnych spacerów. Tylko raz spojrzeniem ją objął po otwarciu swych oczu, ważniejszy był teraz mimo wszystko rozmówca Miyazaki'ego.

Takashima - 2011-01-25 22:28:54

Uruha przywykł do swego zapachu w tym stopniu, że nie czuł go - było to w pełni naturalne, nozdrza dostosowywały się do ciągłego aromatu. Nieczęsto zwykł słuchać tak przyjemnego stwierdzenia. Mógł to śmiało odebrać jako komplement, wszak większość kwiatów ma niebywale subtelny, a przy tym przyjemny zapach. Jednakże stwierdzenie te powitał jedynie delikatnym skinięciem głową z ostrożnym uśmiechem, dostrzegalnym tylko dla uważnego obserwatora.
- Kwiaty miłości...
Szepnął cicho w niemym zamyśleniu, gdy usłyszał jak mężczyzna mówi o jego uwielbionych różach. Stwierdzenie, o które się pokusił było niebywale szerokie, zawierało w sobie wiele symboli, do których odpowiednikiem są konkretne gatunki tychże kwiatów. Niewątpliwym był jednak fakt, że róże są piękne.
Kątem oka zerknął na wodę, która raz jeszcze uraczyła ich swym obrazem, tym razem jednak nie potraktował jej jako ozdoby. Raczej... coś, co mogło przeszkodzić w rozmowie. Wrócił więc do swego rozmówcy, teraz samemu zadając pytanie:
- A polne kwiaty? Co o nich sądzisz, towarzyszu?

Miyazaki - 2011-01-26 10:20:05

Spodziewał się pytania odnośnie polnych kwiatów, wśród nich także miał te ulubione, co ukrywać.
-Są skromniejsze, aniżeli te pod czyjąś opieką, lecz równie piękne. Z polnych kwiatów przepadam bardzo za stokrotkami, poza tym za chabrami, tych ostatnich barwa i budowa mnie w sposób pewien urzeka.
Szum wody robił się teraz odrobinę nieznośny, na myśl Miyazaki'emu przyszła zmiana miejsca ich rozmów, oczywiście jeśli i Takashima wyrazi taką chęć. Machi nie zawsze kierował się tym co widzi, a teraz dostrzegał mały dyskomfort co do szumu blisko umiejscowionej fontanny.
-Zastanawia mnie jedno teraz także, potrafiłbyś przyrównać do kwiatów charakter poznanej osoby?
Odgarnął kosmyk włosów przysłaniający część jego twarzy.

Takashima - 2011-01-26 11:48:52

- Polne kwiaty właśnie tym zachwycają... Delikatnością, a przy tym samodzielnością. Są silne.
Odparł, spoglądając uważnie na swego towarzysza. Uruha nie umiał wyzbyć się subtelnego uśmiechu zdobiącego twarz - jasnowłosy zachwycił go sposobem prowadzenia konwersacji jak i swą (jak na ten czas) ciekawą osobowością. Jasnowłosy wiele wymagał od swych rozmówców i na razie nie czuł się zawiedziony spędzaniem czasu z Miyazakim.
- Nie sądzę, abym umiał to uczynić dla wszystkich, bywają bowiem prawdziwie skomplikowane osoby. Na tę chwilę, tobie, mój drogi towarzyszu, mogę przysposobić mą ukochaną lilię.
Wyjaśnił spokojnie, po czym w cichym zamyśleniu przeniósł swe spojrzenie na fontannę. Po chwili powstał z miejsca, podając swą - odzianą w jedwab - dłoń, Miyazakiemu. Nie było w tym geście niczego, ponad kulturalne zachowanie i okazanie artyście uznania - traktował go na równi z damą, a je zwykł niebywale szanować. Nie przeczył jednak męskości aktora, absolutnie.
- Czy raczy pan udać się ze mną na drobny spacer? Ktoś zagłusza naszą konwersację.

Miyazaki - 2011-01-26 15:40:03

Machi ładnie się uśmiechnął.
-Lilia, to ciekawe. - wyglądał na odrobinę rozbawionego, momentalnie tylko. Nie było to niegrzecznym, bądź raczej nietaktownym zachowaniem. Miyazaki potrafił zachować zdrowy umiar, niegdyś należał przecież do arystokracji, dobrego zachowania nie mógł od tak zapomnieć.
Podał mu swą dłoń podnosząc się przy tym z gracją, bez widocznego pośpiechu, bo do czego miałby się przecież śpieszyć. Dłonie okryte miał delikatnymi koronkowymi mitenkami.
-Nie odmówię panu. - poprawił jeszcze płaszcz, nie przepadał za niedociągnięciami, brakiem dokładności tyczącym szczególnie jego osoby.

Takashima - 2011-01-26 18:25:02

Nie do końca zrozumiał rozbawienie mężczyzny, jednakże nie miał mu tego za złe. Dlań Miyazaki wydawał się na tę chwilę niebywale delikatny, wręcz eteryczny, a dzięki temu niewinny. Ponad to, widać było w jego spojrzeniu pewną wewnętrzną siłę. Opierając się na tych spostrzeżeniach, mógł bez problemu przypisać go lilii - rozkosznej w niewinności, ale silnej z natury.
Mimo to, ucieszył go swoisty uśmiech mężczyzny. Lubował się w tym geście, bowiem odpowiednio poparty sytuacją, był prawdziwie szczery, a szczerość cenił sobie nader wszystko.
- Chodźmy więc.
Powiedział, spokojnie cofając swą dłoń. Ruszył przed siebie, z kroczącym przy swym boku mężczyzną. Odsunięcie się od fontanny na kilka metrów łagodziło nieprzyjemne szumienie, więc na tę chwilę wybrane zostały uliczki otaczające wielki, kwadratowy plac. Nie odeszli nazbyt daleko od wygodnej ławy.
- Czy zajmuje się pan czymś ponad aktorstwo?
Zagadnął, spoglądając na mężczyznę z zaciekawieniem, ale i należytym taktem.

Miyazaki - 2011-01-26 18:58:42

Kroczył obok niego. Nie wyjaśnił mu dlaczego zareagował w taki a nie inny sposób na określenie lilii, wiedział, iż ten musiał być co najmniej zdumionym, a z pewnością nie pojmującym rozbawienia Machi'ego. Prawda była taka, iż sam siebie przyrównałby do rosiczki, aniżeli innego kwiatka. Porównanie było jednak niczym złym, zważywszy, że znali się od kilku chwil. Znali... Poznawali właściwie.
Oddalając się od fontanny zrobiło się znacznie spokojniej, mogli spokojnie oddać się dalszej konwersacji.
-Tak właściwie.. Podróżuję w miarę możliwości, a przy tym jeśli nadarzy się okazja poszerzam kolekcję. - tu uśmiechnął się ponowie. -Może wyda się to panu dziwne, ale kolekcjonuje lustra, ale tylko te o specyficznych obramowaniach, bądź związanych z nimi historiach.
Ułożył palce prawej dłoni na podbródku, spoglądał chwilę w zastanowieniu na Uruhę.
-Nie sądzi pan, iż wygodniej byłoby zwracać się do siebie imiennie? Oczywiście to moja drobna propozycja.

Takashima - 2011-01-26 20:48:00

Pierwsze chwile znajomości pełne są cichej ostrożności i niepewności, w której postaci snują się, często zadając pytania bez konkretnej odpowiedzi. Dopiero z czasem dyskomfort mija, przychodzi pewność kontaktu jak i słów, które mogą, a które winny nie paść. Nie mniej, to właśnie pierwsza część znajomości - rozkoszne poznawanie - jest ciekawsza i znacznie bardziej zajmująca.
Kolekcjonera luster można by śmiało zganić za jego narcyzm. Wszak, po co lustro, jeśli nie do przejrzenia się w nim? Jednakże, Uruha ocenę specyficznego hobby oparł o wspomnienie zachowania Miyzakiego na komplement oraz zakończenie jego wypowiedzi.
- Lustra... - mruknął w zastanowieniu. - Potrafią być zarówno magiczne jak i poniekąd przerażające. Czy wierzy więc pan w coś bardziej nadprzyrodzonego niż my? - zapytał uważnie, odgarniając gestem pasma swych loków.
Wspomnienie o chęci przejścia na nieco bardziej prywatne kontakty, przywitał subtelnym uśmiechem.
- Zwą mnie Takashima.
Odparł spokojnie.

Miyazaki - 2011-01-26 21:11:03

Teraz na dłuższą chwilę zamilkł, nie było tu powodu jakiegoś specjalnego. Cisza była właściwa w tej chwili. Odezwał się po nieco dłuższej chwili, kiedy to wystarczająco według własnego mniemania przemilczał czas od pytania jakie padło.
-Owszem, zważywszy, iż miałem okazje przekonać się na własne oczy. Miał pan okazję ujrzeć anioła? Zdarza się napotkać inne istoty, lecz te potrafią dobrze się maskować, zupełnie jak my sami. - na powrót jego twarz nie okazywała głębszym emocji, wyrazu innego od wyrytego spokoju i być może obojętności.
Drgnął kiedy to usłyszał imię mężczyzny, w oczach pojawił się jasny refleks, być może mający źródło swe w pobliskiej ulicznej lampie.
-Miyazaki, także Machi. -odparł z wcześniejszym spokojem.

Takashima - 2011-01-26 21:23:36

Taashima miał na myśli istoty nieco mniej rzeczywiste, materialne - duchy. Jednakże nie spodziewał się wspomnienia o Aniele... Nigdy bowiem nie zastanawiał się nad ich istnieniem. Owszem, kwestionował boski byt, raj i piekło, ale nigdy nie zwykł myśleć o Aniołach. Dziś widział w tym swe niebywałe niedopatrzenie.
- Nigdy... - odparł w cichym zamyśleniu, uciekając spojrzeniem przed siebie. Wstydził się swej niewiedzy? Absolutnie, nikt bowiem nie wie wszystkiego. Jednakże wspomnienie o Boskich Istotach zrodziło w nim cichą fascynację i zastanowienie. Może niegdyś miał szansę spotkania się z przedstawicielem tej niebywałej rasy, a nie zdawał sobie z tego sprawy? - Muszą być piękne - dodał po chwili. Młodzieniec był pasjonatem tego, co wizualnie zachwycało, jednakże znał w tym swój umiar.
- Niektórzy mówią do mnie "Uruha" - dodał po chwili, uśmiechając się lekko. Oświetlona twarz aktora wydała mu się jeszcze cudowniejszą...

Miyazaki - 2011-01-26 21:38:48

O duchach nie wspominał, lecz coś poniekąd podobnego im miał okazje co najwyżej wyczuwać. Lustra były w tym wypadku jak bramy umożliwiające im przejść do tego świata. Słyszał o tym i wiedział także. To jednak przemilczał.
Czyżby w tej chwili zaskoczył swą wypowiedzią Takashime? Nie sądził, że to może mieć miejsce, ale też nie miał nic przeciwko temu. Anioły, może nie uważał ich za istoty boskie, ale za to godne podziwu.
-Anioł jakiego miałem okazje ujrzeć był piękny, a przy tym jakże zwyczajny. Bystre oko mogłoby dostrzec otaczającą go poświatę. Czysty, nieskalany ziemskim brudem. -na samo wspomnienie uśmiechnął się łagodnie. Było to wspomnienie jedno z tych, jakich nie zamierzał zapominać.
Skinął głową kiedy usłyszał pseudonim Takashimy, z pewnością zdarzy mu się użyć go niejednokrotnie. Uśmiech jaki zdołał zaobserwować u mężczyzny wzbudził w nim jeszcze większe zainteresowanie aniżeli całość osoby Uruhy z samego początku.

Takashima - 2011-01-26 21:50:12

Wiedział o symbolicznym znaczeniu luster, dlatego też zadał pytanie z tą tematyką związane. Sam doszukiwał się w nich magii, czegoś specjalnego, jednakże nigdy nie ujrzał niczego ponad swą własną, nieco nierealną twarzą. Wszystko było tylko odbiciem, niczym więcej i tym samym nie spełniało pragnienia Uruhy - młodego chłopca z godnymi niego pragnieniami, zaklętego w dojrzałym ciele i umyśle.
- Rozumiem... - odparł w wyraźnym zastanowieniu, skupiony na pragnieniu wyobrażenia sobie tejże istoty. Delikatnej, eterycznej, otoczonej piękną poświatą, a przy tym zwykłej i pospolitej... Komuś z tak otwartym umysłem i bogatą wyobraźnią, nie sprawiło najmniejszego problemu wykreowanie w swojej głowie wizji opisanego bytu.
- Wierzy pan - zaczął, ale już po chwili, nieco rozbawiony własną nieuwagą, poprawił się - wierzysz, że jest ich więcej?

Miyazaki - 2011-01-26 22:11:12

Dla niego ponowne ujrzenie anioła nie byłoby już tak cudowne, a już wcale ducha czy jakiejś innej zjawy. Obecnie mało co mogło go zadziwić, może jedynie wzbudzić tymczasowe zainteresowanie. Przeczesał palcem luźne kosmyki włosów, przymknął do połowy oczy.
Nie musiał zgadywać, po wyrazie twarzy Uruhy domyślił się, iż ten mógł właśnie wyobrażać sobie takowego anioła, owianego tajemnicą, magią i czystością.
Uśmiechnął się również nieco rozbawiony słysząc pierwszą część jego wypowiedzi nim tamten zdołał się poprawić. Odpowiedział po chwili ciszy, ale to z grzeczności gdyby to Takashima zamierzał coś jeszcze dodać.
-Owszem, lecz nie sądzę abym miał to szczęście, czy też zaszczyt w ponownym spotkaniu tych istot.

Takashima - 2011-01-27 12:32:36

Dla Uruhy, który jeszcze nigdy nie zwykł ujrzeć anioła czy innej zjawy, było to doprawdy ciekawe, a wyobrażenie potencjalnego spotkania z czymś tak zaskakującym, jest niebywale kuszące. Może czułby się rozczarowany przeciętnością zjawiska, którego tak wyczekiwał... Nie mniej, chciałby aby miało ono miejsce.
Cieszyła go swoboda z jaką prowadzili rozmowę. Nie musiał czuć się w żaden sposób skrępowany, swobodnie się uśmiechał, choć z reguły w pierwszych chwilach konwersacji, czuł się nieswojo, a obecny dyskomfort negatywnie wpływał na kreowanie ciekawych tematów. Tutaj tego nie było, panowała pełna swoboda.
- Rozumiem... - odparł w namyśle. Po chwili jego spojrzenie znów uciekło na sylwetkę pięknego wampira, stąpającego przy jego boku. - Czy w twym najbliższym repertuarze gości jakiś szczególny występ?

Miyazaki - 2011-01-27 21:12:08

Kwestie aniołów pozostawiał póki co jako zamknięty temat, kto wie co przyniesie przyszłość - może tuż za rogiem napotkają boską istotę? Oczywiście o boskości owych istot swoje wiedział. Nieważne. Rozmowa zaś z Takashimą była niemal spełnieniem jego marzeń, prostota i swoboda. Nie musiał także specjalnie zastanawiać się nad odpowiedzią, bez specjalnego rozgadywania, którego szczerze nie lubił. Krótkie słowa, czasem wzbogacone o kilka dodatkowych co dawało ewentualnie wielokrotnie złożone zdanie. Drobiazg.
Gdyby nie stan egzystencji jaką prowadził, mógłby zarumienić się lekko, lecz i to, gdyby był żywym okazałoby się mało realnym - za życia panował już nad emocjami.
-Nie, przynajmniej nie na obecną chwilę. - zaprzeczył, zastanawiał się, czy Takashima takiej odpowiedzi się właśnie spodziewał.

Takashima - 2011-01-28 00:26:39

Takashima zwał je boskimi, gdyż nadal nie umiał wyzbyć się ze swej wyobraźni widoku prawdziwie boskiej istoty. Owianej tajemnicą, a przy tym światłem. Subtelnej, acz z potężnymi, białymi skrzydłami. Tak, to mogło być niewątpliwie zdumiewające istnienie. Rzeczywistość mogła być zupełnie inna, gdy jej się nie znało - w jego umyśle wytworzony został obraz, oparty na wielu baśniach, mitach i nie zamierzał jej opuszczać jeszcze bardzo długo.
Rumieńce były przez Uruhę znienawidzone. Już gdy żył pałał do nich wstrętem... Kojarzyły mu się z nadmierną powściągliwością, udawaną wręcz niewinnością przy ciągłym pragnieniu bycia nieustannie adorowanym. Nie mniej, nigdy nie wykazywał swej niechęci, zawsze chowając ją w sobie.
- Hm... - mruknął w zastanowieniu, uśmiechając się kącikami ust. - Zechce mi więc pan towarzyszyć jutrzejszego wieczoru przy równie zajmującej podróży nieznanymi mi jeszcze uliczkami Kanagawy?

Miyazaki - 2011-01-28 20:47:23

Uśmiech jaki mógł dojrzeć u Uruhy niezmiernie mu się podobał, do gustu przypadł w związku z tym także. Palec wskazujący dłoni uniósł jakby w zamiarze pogrożenia niczym dziecku małemu.
-Jaki pan? Czy nie po imieniu mieliśmy do siebie się zwracać? - nie wytykał mu w tych słowach, przyjaźnie brzmiała wypowiedź ta. Machi do części ludzi potrafił przemawiać cieplejszym tonem, czasem humor dobry okazać nawet.
Propozycja towarzystwa wspólnego następnego wieczoru brzmiała zachęcająco, lecz chwilę na rozważenie zostawił sobie.
-Nie widzę powodu do odmowy. - odparł unosząc delikatnie kąciki ust. Wyjątkowo swój nawyk samotnych spacerów mógł zmienić. Zainteresował się wampirzym towarzyszem, mimo iż nie okazywał tego nazbyt.

Takashima - 2011-01-28 23:47:36

- Och, wybacz.
Powiedział z równą swobodą i niezmiennym rozbawieniem. Czuł się w towarzystwie aktora niesamowicie - pozornie rzecz biorąc miał go za niebywale chłodnego jak i niedostępnego, jednakże teraz zmieniał swą opinię o nim. Rozmowa jak i samo przebywanie ze sobą było bardzo ciekawym doświadczeniem.
- Może... pokażę ci wieczoru następnego me królestwo.
Rzekł w zastanowieniu, odchylając lekko głowę w tył. Uśmiechnął się subtelnie na tę myśl. Michi niesamowicie pasował do jego kwiaciarni - tak pięknej, delikatnej, a przy tym niewątpliwie zajmującej, co towarzysz tego spaceru.
- Byłbyś zainteresowany?
Zapytał, kładąc nacisk na formę, z którą zwracał się do młodzieńca. Pan zniknął na rzecz przyjemniejszych zwrotów.

www.narutoshinobifighterz.pun.pl www.mga.pun.pl www.zajava.pun.pl www.zyciekobiet.pun.pl www.narutotutaj.pun.pl